V/A Największe przeboje Pana Kleksa 2LP COLOURED

Adaptacje filmowe Akademii Pana Kleksa, to absolutny klasyk. Seria została zapoczątkowana w 1984, a reżyserii podjął się Krzysztof Gradowski. Film zyskał wielkie uznanie i nie ma co ukrywać - okazał się również wielkim sukcesem komercyjnym.

Obraz ten połączył pokolenia. W kinach, czy to przed telewizorami zasiadały całe rodziny i ruszały w niesamowitą podróż wraz z Adasiem Niezgódką. Kiedy wspomina się ten film, filmy zawsze padają słowa uznania gry aktorskiej genialnego Piotra Fronczewskiego. Jest to oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Fronczewski wcielając się w ekscentrycznego Ambrożego Kleksa, stworzył ideał i doskonale oddał ducha znanego z książki Brzechwy.

Kolejnym wielkim plusem jest i była oczywiście ścieżka dźwiękowa filmu. Była ona oparta na muzycznych trendach, które w tym czasie były na topie. Mamy tu więc mix synthpopowych dźwięków wymieszanych z elektroniką i rockowym brzmieniem lat 80-tych. Wszystko zostało tu podane tak, że słuchacze, widzowie pokochali te numery od samego początku. Ktoś może powiedzieć, że były to poprawnie wykonane piosenki dla dzieci, ale nie zgodzę się z tym... Takie numery jak "Witajcie w naszej bajce" czy "Meluzyna" Małgorzaty Ostrowskiej to numery, które weszły do kanonu naszej, rodzimej sceny. Oprócz wspomnianej Ostrowskiej w tworzeniu numerów do Akademii brali Piotr Fronczewski, Edyta Geppert, Zdzisława Sośnicka, Emilian Kamiński, Bajm czy Maryla Rodowicz, a każdy z tych artystów wniósł cegiełkę do stworzenia tego ikonicznego soundtracku.

"Największe Przeboje Pana Kleksa" to tak naprawdę esencja muzyki zawartej w tych filmach. Album ten również jest w pewnym sensie pomostem między tym co było, a nowym filmem w reżyserii Macieja Kawulskiego. Na płycie znajdują się cztery piosenki z najnowszego filmu. Usłyszycie w nich Kleksa, Igo, Kaśkę Sochacką, Mroza, Artura Rojka, Brodkę, Ralpha Kamińskiego, Bedoesa 2115, Sokoła, Konrada Repińskiego i Sanah. Numer promujący film, czyli "Całkiem Nowa Bajka" raczej nie osiągnie takiego kultowego sukcesu jak chociażby wspomniana "Meluzyna". Piosenka ta nie ma w sobie tego vibe'u, tego oderwania od rzeczywistości. Brzmi to bardziej jak kolejna odsłona Męskiego Grania, niż coś co będą śpiewać pokolenia. Natomiast czy sam film okaże się takim sukcesem jak kultowe filmy z lat 80 i 90? Czy nowe pokolenie będzie szaleć na punkcie Ambrożego Kleksa, jak ich rodzice? Trudno powiedzieć, gdyż osobiście uważam, że wizja Gradowskiego to ideał. Jego adaptacja w połączeniu z tamtą muzyką stworzył obraz nie do przebicia, który kojarzy mi się z dzieciństwem, a z tym nie wygra żadna technologia.