Darmowa dostawa od 200,00 zł
OSBOURNE, OZZY See You On The Other Side V2.0 - Unsigned/unnumbered 27LP
Nowość
Osbourne, Ozzy

OSBOURNE, OZZY See You On The Other Side V2.0 - Unsigned/unnumbered 27LP

  • 27 LP, BOX, VINYL,
StanNowy
WytwórniaSony Music
Styl MuzycznyRock
2 144,99 zł
brutto / szt.
Najniższa cena produktu w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki: / szt.
Cena regularna: / szt.
Możesz kupić także poprzez:
Łatwy zwrot towaru w ciągu 14 dni od zakupu bez podania przyczyny
Ten produkt nie jest dostępny w sklepie stacjonarnym
Bezpieczne zakupy
Odroczone płatności. Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz
Kup teraz, zapłać później - 4 kroki
Przy wyborze formy płatności, wybierz PayPo.PayPo - kup teraz, zapłać za 30 dni
PayPo opłaci twój rachunek w sklepie.
Na stronie PayPo sprawdź swoje dane i podaj pesel.
Po otrzymaniu zakupów decydujesz co ci pasuje, a co nie. Możesz zwrócić część albo całość zamówienia - wtedy zmniejszy się też kwota do zapłaty PayPo.
W ciągu 30 dni od zakupu płacisz PayPo za swoje zakupy bez żadnych dodatkowych kosztów. Jeśli chcesz, rozkładasz swoją płatność na raty.
  • 27 LP, BOX, VINYL,

Ozzy fucking Osbourne, czyli Książę Ciemności, Ojciec Chrzestny Metalu! No, jeśli ktoś nie wie, kim jest ten Pan, to w tym momencie może oddać legitkę „fana rockowej muzy”. Ozz to prawdziwa ikona, jeden z ostatnich wielkich wokalistów rockowych i metalowych. Jego dyskografia to absolutna kopalnia klasyków tego gatunku. Prawdę mówiąc – gdyby nie jego głos, gdyby nie Black Sabbath, to moja edukacja muzyczna, ba, mój rozwój muzyczny, byłby zupełnie inny. Za dzieciaka odpaliłem na walkmanie „Master Of Reality”, mój świat stanął w miejscu, a serce pochłonęły piekielne ognie. „Children of the Grave” stało się moim numerem tygodnia, miesiąca, a może i roku.

Od tego momentu Jackson czy Elton John zeszli na drugi plan – liczyli się Iommi, Ozzy, Ward i Butler. Kaseta z Taktu, absolutnie zjechana, leży do dziś na mojej półce, obok wspomnianego walkmana. Ozzy od tego momentu był moim ukochanym wokalistą. Nie wiedziałem, jak wygląda, ale wyobrażałem go sobie jako wiedźmę, jakiegoś demona. Starałem się go rysować, słuchając tej kasety. O dziwo, moje rysunki przypominały „wiedźmę” z okładki debiutu, ale o tym dowiedziałem się dopiero po jakimś czasie. Tak czy inaczej, w absolutnym sabbathowym opętaniu po kilku dniach dokopałem się do fot Sabbath i uznałem, że moje wyobrażenie nie odbiegało zbytnio od oryginału.

Na ścianach zaczęły się pojawiać wycinki, plakaty Sabbath oraz Ozzy’ego. Była to również przepustka do świata metalu i kapel pokroju Maiden, Judas, Slayer, Metallica itp. Edukowałem się i powoli odkrywałem inne albumy i numery Black Sabbath. Oczywiście te z Ozzym – inne w tym momencie mnie nie interesowały. Płyty były drogie, kasety mało dostępne, więc posiłkowałem się tym, co mogłem – zarówno w TV, jak i jakimiś składankami.

Pewnego dnia w domu znalazły się dwa albumy koncertowe, które mój ojciec pożyczył od jakiegoś znajomego. Pierwszym z nich było „Nö Sleep at All” od Motörhead – moje pierwsze spotkanie z tą ekipą – a drugi to „Tribute” Ozza, będący hołdem dla tragicznie zmarłego Randy’ego. W tym momencie chyba najpełniej wniknąłem w klasyczny, solowy okres jego twórczości. Pierwszy raz słuchałem Ozza bez Sabbath. Czy mi się to podobało? No kurdeeee... Było to inne granie – bardziej melodyjne, bardziej żywe. Skakałem po pokoju jak małpa, machając głową do bangerów w stylu „I Don’t Know” czy „Crazy Train”. Nie ma co gadać – Ozzy był moim absolutnym idolem.

Oczywiście smutek był niesamowity, kiedy „Tribute” musiał opuścić mój dom. Jednak w tym samym czasie w moje ręce wpadła już moja kopia „No More Tears”. Tej akurat nie musiałem oddawać, więc mogłem katować wszystkich dzień w dzień tym zacnym albumem. „Mr. Tinkertrain” czy „Desire” mogły zagłuszyć chyba tylko śmieciarka za oknem lub tiry z dostawą do pobliskiego marketu. W tym samym czasie sam Ozzy również postanowił powrócić do muzy i „Down To Earth” już „pukało” do mojego domu. Dostałem ten tytuł na kasecie na jakieś święta i szał był taki sam jak w przypadku poprzednich wydawnictw. Do tego po pewnym czasie dołączyła kaseta „Live At Budokan”. Uwielbiam ten album i ten muzyczny okres Ozzy’ego, tyle.

Tak naprawdę każdy album Ozzy’ego nagrany do wspomnianego „Down” to dla mnie kwintesencja heavy metalu. Zgadzam się z Jackiem Blackiem, który uważa, iż okładka „Blizzard of Ozz” to po prostu heavy metal w pigułce, a jego zawartość muzyczna to coś niesamowitego. Kiedy pierwszy raz dorwałem ten album w sklepie, a następnie wrzuciłem go do odtwarzacza, nie mogłem dojść do siebie. Ozzy brzmiał tam fenomenalnie, a gitary nieodżałowanego Randy’ego Rhoadsa to esencja tego grania. Osbourne miał niesamowite szczęście, kiedy opuszczając Sabbath, trafił na tak genialnego gitarzystę jak Randy. Gość z automatu stanął w jednym szeregu z Blackmore’em, Van Halenem czy właśnie Iommim. Pomimo iż odszedł z tego świata zbyt wcześnie, to albumy, które razem stworzyli, to jedne z najlepszych krążków metalowych ever. Zarówno „Blizzard”, jak i „Diary of a Madman” to prawdziwa heavy/hard rockowa biblia i nic tego nie zmieni.

Ozzy miał też wielkie szczęście do gitarzystów, którzy mu towarzyszyli czy towarzyszą w karierze solowej. Randy, Zakk Wylde, Jake E. Lee, Gus G, a nawet Jerry Cantrell to absolutne ikony gitarowej sztuki. Uważam, że Lee jest chyba najbardziej pomijany w tym zestawieniu. Częściej wspomina się Cantrella, który nagrał z nim jedynie album „Under Cover” z jego wersjami cudzych numerów, niż wkład Lee w twórczość i popularność Ozza. Dziwi mnie to niesamowicie. Jake nagrał z Ozzym dwa doskonałe albumy, które w pewnym sensie wprowadziły go w lata 80. i panujące w tym czasie brzmienie. „Bark at the Moon” oraz „The Ultimate Sin” to genialne albumy i tyle. W moim prywatnym rankingu zwłaszcza ten drugi zajmuje szczególne miejsce i serio nie kumam, dlaczego sam Książę Ciemności podchodzi do niego z taką niechęcią. Stawiam go obok dwóch pierwszych czy „No More Tears”. Wszystko się tam zgadza od początku do końca, a taki „Shot In The Dark” to jeden z moich ulubionych numerów Ozza w całym jego katalogu. A okładka? Po prostu metalowe lata 80. w pigułce.

Żeby nie być już takim miłym Panem, muszę Wam powiedzieć, że nie do końca przepadam za jego ostatnimi dokonaniami. Gdzieś tak w okolicach „Black Rain” moja miłość do jego nowej muzyki powoli słabła. O ile „Deszcz” miał fajne momenty, to już na „Scream” było ich znacznie mniej. No i z całym szacunkiem do ówczesnego gitarowego, ale Gus jakoś średnio mi pasował do grania Ozzy’ego. „Ordinary Man” również był taki trochę na siłę. Andrew Watt chciał w pewnym sensie przywrócić ten sabbathowy vibe jego muzy i są tam spoko numery jak „Eat Me” czy „Scary Little Green Men”, ale ogólnie nudzi mnie ten album. Ostatni z solowych krążków, czyli „Patient Number 9”, już trzyma lepszy poziom i w pewnym sensie jest to album stworzony z kumplami Osbourne’a. Słyszymy tam m.in. Iommiego, Wylde’a, Claptona i wszystkich ważniejszych muzyków zamieszanych w jego poprzednie solowe krążki. Uważam, że tak jak „13” zamknęła pewną klamrą historię Sabbath, tak też jest z tym albumem, jeśli chodzi o jego solowe dokonania.

Żałuję, że w okresie, kiedy wchodziłem w świat muzy Ozzy’ego, nie było takiego wydawnictwa jak „See You on the Other Side v2.0”. Nie musiałbym tak się „gimnastykować” w celu wyszukiwania tej muzy, ale z drugiej strony – nie byłoby tej całej frajdy i zabawy. Nie zmienia to jednak faktu, że box ten to coś cudownego. Mamy tutaj oprócz całej dyskografii Mistrza masę gadżetów, plakatów, które uszczęśliwią niejednego fana. Ten box to nie tylko zbiór płyt ikonicznego wokalisty, ale też kawał historii rocka i metalu. Dla fanów obowiązek, dla młodych adeptów rockowej sztuki – tym bardziej!



Limitowany box z solową dyskografią Ozzy’ego Osbourne’a, zawierający 27 winyli.

Tracklist:

· Blizzard Of Ozz

· Mr. Crowley

· Diary Of A Madman

· Bark At The Moon

· The Ultimate Sin

· Tribute

· No Rest For The Wicked

· Just Say Ozzy

· No More Tears

· Live & Loud

· Ozzmosis

· Down To Earth

· Live At Budokan

· Black Rain

· Scream

· Flippin' The B Side

· Ordinary Man

· Patient Number 9  

Dodatkowo w zestawie znajduje się 10 nowych plakatów z archiwalnymi zdjęciami, slipmata ze złotym nietoperzem, certyfikat autentyczności Ozzthenticity.


Symbol
19802894631
Kod producenta
198028946315
pre-orderWięcej
pre-order
11-07-2025
Asortyment
WINYL
Stan
Nowy
Wykonawca
Osbourne, Ozzy
Tytuł
See You On The Other Side V2.0 - Unsigned/unnumbered
Wytwórnia
Sony Music
Format
27LP
Kod EAN
198028946315
Numer katalogowy
19802894631
Data premiery
11-07-2025
Gatunek muzyczny
Rock
Styl Muzyczny
Rock
Prawdziwe opinie klientów
4.9 / 5.0 32 opinii
pixel