Icky Thump
Tytuł nowego albumu The White Stripes, "Icky Thump" wywodzi się od popularnego na północy Anglii zwrotu "ecky thump", który jest okrzykiem zdziwienia i zaskoczenia. Wybór tego tytułu jest bardzo na miejscu, bo po całorocznej przygodzie Jacka White’a z grupą The Raconteurs wielu obawiało się, iż jest to koniec współpracy gitarzysty i wokalisty z perkusistką Meg White pod starym szyldem. Nowy album trafi do sklepów 18 czerwca br.
Nikogo, kto lubi muzykę rockową nie trzeba przekonywać, że zniknięcie The White Stripes byłoby niepowetowaną stratą - już choćby tylko dlatego, że duet firmował jedne z najważniejszych płyt pierwszej dekady XXI wieku: "White Blood Cells" (2001), "Elephant" (2003) i "Get Behind Me Satan" (2005), które przetarły drogę dla całego nowego pokolenia wykonawców.
Na szczęście okres niepewności, co do dalszych losów The White Stripes mamy już za sobą. Wydanie "Icky Thump" zbiega się z 10. rocznicą działalności The White Stripes, która dokładnie przypada na 14 lipca, czyli narodowe święto Francji upamiętniające zburzenie Bastylii. Owa "rewolucyjna" zbieżność jest jak najbardziej na miejscu, bo już trzy pierwsze albumy zespołu, "The White Stripes", "De Stijl" i wspomniany "White Blood Cells" należały do tych pozycji, jakie - obok nagrań The Strokes z Nowego Jorku czy The Hives ze Szwecji - zamknęły z hukiem lata 90., zainicjowały radykalny przewrót w rocku i zwrot w stronę energetycznego, garażowego grania. Osadzone w tradycji tak rock and rolla, jak i muzyki ludowej, obie te płyty stworzyły solidny fundament dla dalszej, niezwykłej ewolucji duetu z Detroit, który coraz śmielej, z mieszaniną szacunku i obrazoburczej nonszalancji, rozpoczął swoje potyczki z historią muzyki amerykańskiej. Ich efektem były dwie bardzo różne, ale jednako znakomite ostatnie płyty: silnie osadzony w idiomie bluesowym "Elephant" i wielowątkowy stylistycznie i przewrotny w swym kompleksowym podejściu do amerykańskiego dziedzictwa muzycznego "Get Behind Me Satan". Ten drugi album okazał się nie małym zaskoczeniem dla fanów, dość nieoczekiwanym odejściem od wcześniejszego stylu - ale to dlatego, że w całości skomponowany został przy fortepianie, a nie, jak poprzednio, z gitarą.
Na "Icky Thump" fortepian poszedł do lamusa, wróciła gitara, a wraz z nią ostre, rock’n’rollowe granie. Ale pociąg Jacka do eksperymentów brzmieniowych nie minął. Bo choć zniknął fortepian, to tu i ówdzie, po raz pierwszy w muzyce The White Stripes pojawiły się instrumenty dęte (oparty na flamenco, porywający utwór "Conquest") i szkockie dudy (Jim Drury) w odwołującym się do szkockiego pochodzenia Jacka i Meg "Prickly Thorn, But Sweetly Worn". W utworze tytułowym natomiast został użyty ten sam siermiężny syntezator, który wykorzystał na początku lat 60 producent Joe Meek przy nagrywaniu wielkiego instrumentalnego "kosmicznego" przeboju "Telstar" (1962) grupy The Tornadoes. Ale to wyjątki. Na płycie dominuje bowiem czysty, klasyczny gitarowy rock, wywodzący się od Stonesów, The Allman Brothers Band, Jimiego Hendrixa, Boba Dylana, Led Zeppelin oraz całego legionu zapomnianych garażowych zespołów z drugiej połowy lat 60., z intrygująco wprowadzonymi do rockowej faktury odniesieniami do tradycji folk-bluesa, country i archaicznej muzyki hillbilly z Appalachów. "Icky Thump" przemówi najsilniej do tych fanów, którzy szczególnie upodobali sobie "Elephanta". Ale przemówi inaczej, bo nigdy jeszcze w obrębie dziś nam miłościwie panującego młodego pokolenia wykonawców po przewrocie spod znaku The White Stripes i The Strokes klasyczny rock nie był podany w tak świeżej, wysokooktanowej i ekscentrycznej oprawie. To bezdyskusyjnie najlepszy i najbardziej dojrzały album w dyskografii The White Stripes. W odniesieniu do wydawnictw tej klasy używa się nie na darmo sformułowania: "instant classic".
Na koniec kilka faktów o produkcji "Icky Thump". To jest pierwszy album nagrany i zmiksowany przez The White Stripes w nowoczesnym, profesjonalnym studiu, jednak Jack pozostał niezwzruszenie wierny technologii analogowej. Rejestracja utworów zajęła rekordowo długi - według standardów duetu - czas, bo aż trzy tygodnie. "Icky Thump" jest drugą co do długości (po "Elephant") płytą w dyskografii zespołu, bo trwa aż 48 minut.
A1. Icky Thump
A2. You Don't Know What Love Is (You Just Do What You're Told)
A3. 300 MPH Torrential Outpour Blues
B1. Conquest
B2. Bone Broke
B3. Prickly Thorn, But Sweetly Worn
C1. St Andrew (This Battle In The Air)
C2. Little Cream Soda
C3. Rag & Bone
D1. I'm Slowly Turning Into You
D2. A Martyr For My Love For You
D3. Catch Hell Blues
D4. Effect & Cause